Warszawskie porwanie
18.11.2014
Drugi weekend listopada był dla nas bardzo pracowity. Sami przyznacie, że nie na co dzień porywa się czyjeś żony. Na szczęście mąż okazał prawdziwą siłę swojego uczucia i dzielnie wykonał wszystkie nasze zadania, by uratować wybrankę serca.
Przy okazji mamy pewien komunikat: jeśli kiedyś nie dotrzemy na jakieś wydarzenie lub zostanie ono brutalnie przerwane, możecie być pewni, że należy nas szukać w najbliższym areszcie. Dlaczego? Jedno z zadań, które miał przed sobą uczestnik naszej zabawy, polegało na odebraniu i przetransportowaniu przez centrum stolicy pewnej walizki… Jeśli po drodze z jakiegoś powodu zostalibyśmy zatrzymani, to żadne służby porządkowe na świecie nie uwierzą nam na słowo, że: „Panie Władzo! W tej walizce, którą mam przypiętą kajdankami do ręki, jest cukier puder!”. Dołek na 48h lub do czasu otrzymania wyników badań laboratoryjnych mamy murowany :). No cóż, taka cena za dbałość o szczegóły :).
Zdjęcia z tej realiazacji znajdziecie TUTAJ.